Bo „Kaligula” to nie tylko wielka metafora. To także obraz
typowy bardzo władzy autorytarnej.
Kaligula jest jedynym człowiekiem wolnym, a przynajmniej tak
mu się wydaje, że jego władza nad ludzkim życiem (Mrożkowski Artur wpadł na to
troszkę później i mimo łączącego go z cesarzem idealizmu inny przyświecał mu
cel… choć można by i tu pogrzebać) nie ma granic (tę wolność władcy lubią
manifestować, co u nas ostatnio bardzo cynicznie i bezczelnie przecież).
To mogłoby być nawet komiczne, gdyby nie było takie smutne,
ale dla Kaliguli największym pragnieniem, potwierdzającym , że można
przekroczyć stan ludzkiej egzystencji, jest pożądanie księżyca… on nawet nie
chce go porwać, on go chce mieć w swoich rękach.
„Potrzebuję więc księżyca, szczęścia, nieśmiertelności,
jakiejś rzeczy, która może byłaby szalona, ale która by nie była z tego świata”.
Ludzkie życie nie ma dla niego żadnego znaczenia. Skarb
państwa ma znaczenie. I ta rola, zapełnienia kasy kosztem ludzkiego życia przypada
Intendentowi. Czyli takiemu, powiedzmy, premierowi.
I to temu Intendentowi wydaje polecenie: „Jutro będzie
plaga, a zatrzymam ją, gdy mi się spodoba” (w czasach, w których liczy się
tylko prawda medialna, życzenie Kaliguli nie wydaje się za trudne do
zrealizowania; nie to, bym sugerował, że któryś z decydentów naszych wymyślił
pandemię, ale już podejrzewanie, że mogą próbować za pomocą mediów przekonać
nas, że plaga minęła, nie jest tak bardzo naiwne chyba, a już na pewno
towarzyszyć może myśleniu Kaliguli, kimkolwiek by on nie był).
Mamy przerąbane jeśli ten nasz Kaligula gotów byłby
powtórzyć: „To jest szczęście, owo wyzwolenie nieznośne, ta powszechna pogarda,
krew, nienawiść naokoło, to osamotnienie niezrównane człowieka, który trzyma
całe swe życie w zasięgu własnego wzroku, bezgraniczna radość mordercy
bezkarnego, nieubłagana logika, która zgniata egzystencje ludzkie”. Wszelka
krytyka tylko go karmi i tuczy. Oburzenie na pogardę tylko wynosi ponad. Odwoływanie
do wartości w geście świętego sprzeciwu tylko śmieszy.
Kto go otacza? Jaki jest ten dwór, na który postanawia
powrócić prokonsul Herbertowski?
„wszystko minęło: uczciwość, szacowność... […] Wszystko znika w obliczu strachu”. Dwór, który pada na
twarz przed Kaligulą w stroju Wenery; głosuje za, ale się nie cieszy…
Helikon , który twierdzi, że najmądrzej jest być widzem.
By takiego dyktatora obalić warto posłuchać Cherei:
„Umiejcie najpierw widzieć go takim, jaki jest – wtedy lepiej będziecie mogli
go zwalczać”. Trudno jednak, szczególnie dziś, u nas (to będzie jednak nazbyt
jednoznaczne) zgodzić się z dalszymi jego słowami: „pozwólmy Kaliguli działać.
Pchajmy go nawet ku temu działaniu. Organizujmy jego szaleństwo. Nadejdzie
dzień, gdy znajdzie się on sam jeden, oko w oko, z całym państwem zmarłych i
ich krewnych”. Ale działać za wcześnie nie można niestety, bo: „Lud byłby dziś
jeszcze przeciw nam”.
Elementem scenografii koniecznie musi być lustro (które
zresztą jest w didaskaliach).
Czytając „Kaligulę” czuję dziś niemal to samo, co podczas
lektury „Roku 1984” w stanie wojennym.
To się dziś na pewno na scenę aż prosi…
A. Camus Kaligula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz