środa, 15 kwietnia 2020

Władca i jego pogarda, czyli Kaligula lokalny



Bo „Kaligula” to nie tylko wielka metafora. To także obraz typowy bardzo władzy autorytarnej.

Kaligula jest jedynym człowiekiem wolnym, a przynajmniej tak mu się wydaje, że jego władza nad ludzkim życiem (Mrożkowski Artur wpadł na to troszkę później i mimo łączącego go z cesarzem idealizmu inny przyświecał mu cel… choć można by i tu pogrzebać) nie ma granic (tę wolność władcy lubią manifestować, co u nas ostatnio bardzo cynicznie i bezczelnie przecież).
To mogłoby być nawet komiczne, gdyby nie było takie smutne, ale dla Kaliguli największym pragnieniem, potwierdzającym , że można przekroczyć stan ludzkiej egzystencji, jest pożądanie księżyca… on nawet nie chce go porwać, on go chce mieć w swoich rękach.
„Potrzebuję więc księżyca, szczęścia, nieśmiertelności, jakiejś rzeczy, która może byłaby szalona, ale która by nie była z tego świata”.
Ludzkie życie nie ma dla niego żadnego znaczenia. Skarb państwa ma znaczenie. I ta rola, zapełnienia kasy kosztem ludzkiego życia przypada Intendentowi. Czyli takiemu, powiedzmy, premierowi.
I to temu Intendentowi wydaje polecenie: „Jutro będzie plaga, a zatrzymam ją, gdy mi się spodoba” (w czasach, w których liczy się tylko prawda medialna, życzenie Kaliguli nie wydaje się za trudne do zrealizowania; nie to, bym sugerował, że któryś z decydentów naszych wymyślił pandemię, ale już podejrzewanie, że mogą próbować za pomocą mediów przekonać nas, że plaga minęła, nie jest tak bardzo naiwne chyba, a już na pewno towarzyszyć może myśleniu Kaliguli, kimkolwiek by on nie był).

Mamy przerąbane jeśli ten nasz Kaligula gotów byłby powtórzyć: „To jest szczęście, owo wyzwolenie nieznośne, ta powszechna pogarda, krew, nienawiść naokoło, to osamotnienie niezrównane człowieka, który trzyma całe swe życie w zasięgu własnego wzroku, bezgraniczna radość mordercy bezkarnego, nieubłagana logika, która zgniata egzystencje ludzkie”. Wszelka krytyka tylko go karmi i tuczy. Oburzenie na pogardę tylko wynosi ponad. Odwoływanie do wartości w geście świętego sprzeciwu tylko śmieszy.

Kto go otacza? Jaki jest ten dwór, na który postanawia powrócić prokonsul Herbertowski?
„wszystko minęło: uczciwość, szacowność... […] Wszystko  znika w obliczu strachu”. Dwór, który pada na twarz przed Kaligulą w stroju Wenery; głosuje za, ale się nie cieszy…
Helikon , który twierdzi, że najmądrzej jest być widzem.

By takiego dyktatora obalić warto posłuchać Cherei: „Umiejcie najpierw widzieć go takim, jaki jest – wtedy lepiej będziecie mogli go zwalczać”. Trudno jednak, szczególnie dziś, u nas (to będzie jednak nazbyt jednoznaczne) zgodzić się z dalszymi jego słowami: „pozwólmy Kaliguli działać. Pchajmy go nawet ku temu działaniu. Organizujmy jego szaleństwo. Nadejdzie dzień, gdy znajdzie się on sam jeden, oko w oko, z całym państwem zmarłych i ich krewnych”. Ale działać za wcześnie nie można niestety, bo: „Lud byłby dziś jeszcze przeciw nam”.

Elementem scenografii koniecznie musi być lustro (które zresztą jest w didaskaliach).

Czytając „Kaligulę” czuję dziś niemal to samo, co podczas lektury „Roku 1984” w stanie wojennym.
To się dziś na pewno na scenę aż prosi…

A.    Camus Kaligula


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz