sobota, 27 marca 2021

Ciemność Jagona

 

No chce mi się ostatnio powracać do Otella. Więc jeszcze co nieco tu będzie. Takie cykliczne moje fascynacje. A dramat ten zawsze mnie swym zasadniczym tematem, czyli zazdrością, fascynował. Zresztą coraz częściej tak mam, że poszczególnym aspektom, problemom, wątkom, postaciom, obecnym w przywoływanych tu dziełach kolejno co jakiś czas przyglądać mi się chce, pisanie uskuteczniając. I powracać do już jakoś dotkniętych przeze mnie wcześniej.

Jak już jakiś czas temu pisałem coś tam, że Otello tym się różni od Zimowej opowieści, że poczwara zazdrości z pomocą, by takiego wymyślnego pojęcia użyć, metody majeutycznej na świat przychodzi, położny o imieniu Jago do jej narodzin się przyczynia. Jest to pewnie dość ryzykowna metafora, bo zakłada, że ona gdzieś tam w podziemnych korytarzach psyche Otella umościła sobie miejsce, zanim jeszcze Jago przystąpił do działania. Jest to niewykluczone. Czy w każdym z nas już zarodek jakowyś tego rodzaju się lęgnie, gdy cieplejsze uczucia do drugiego człowieka się rodzą – nie wiem. Dramat Szekspira pokazuje, że spotkany na drodze naszej Jago, potraktowany nazbyt lekkomyślnie, może swymi działaniami nawet najbardziej, wydawałoby się, czyste uczucie przewrócić na nice.

I dlatego warto tą postacią troszku, a ja nawet bardziej (bo na jednym wpisie pewnie się nie skończy), się zająć.

Według niektórych to on właśnie, Jago, jest głównym bohaterem Otella, taki negatywny pierwowzór Prospera. Teatralnego demiurga.

Kim jest?

Jago to ciemna otchłań ludzkiej psyche. I można powiedzieć, że bohater z lubością się po tej głębinie przechadza. Słowacki, wielbiciel Szekspira, kreując postać Szatana, który w szpitalu podcina gałąź sensu, na której usiłuje się utrzymać Kordian, zapewne w tyle czachy miał Jaga właśnie. Ciemność tej postaci staje się tym bardziej wyrazista, gdy uświadomimy sobie, z jaką radością realizuje swoje kolejne dramatyczne pomysły. To Mefistofeles z Fausta (tyle że radosny), którego obecność na scenie tak tłumaczy Pan: „Przesadna gnuśność razi mnie u ludzi,/ Bezwładu zaraz chcieliby, zacisza;/ Przydaję więc im chętnie towarzysza,/ Co jako diabeł działa, budzi, judzi”. Jago, wkraczając do akcji, mógłby też swe motywacje ubrać w słowa Baudelaire’a: „Gdy deszcz robi ze świata olbrzymi kryminał/ I kraty naśladuje gęstwa wodnych smug,/ I w mym mózgu swe lepkie sieci porozpinał/ Lud oślizgłych pająków – najwstrętniejszy wróg”. To Swidrygajłow zapatrzony w swą wizję wieczności: „A nuż zamiast tego wszystkiego […] jest tylko jedna izba, coś w rodzaju łaźni wiejskiej, zakopcona, z pająkami we wszystkich kątach, a nuż to właśnie jest wieczność. […] czasem wydaje mi się, że tak właśnie jest naprawdę”. Swidrygajłow popełniający samobójstwo w strugach deszczu. Jago przychodzi z krainy paryskiego i rosyjskiego spleenu. Radosna uciecha czynienia zła jest jego byciem. To ucieczka z wilgotnego pokoju pełnego pająków. Cóż może przeciwstawić mu prostolinijność Otella? Tu nie terapeuty potrzeba by, a egzorcysty. Gdyby on także nie występował na pustej scenie marionetek.

W. H. Auden twierdzi, że Jago „stanowi egzemplifikację idei acte gratuit”, że jego zło jest bezinteresowne, karmi się samym sobą. Przemawiać za taką interpretacją mogłaby satysfakcja, jaką czerpie on z efektów swego działania. Można jednak wśród jego wypowiedzi znaleźć takie, które wskazują jednak na przyczyny, i to bardzo ludzkie. „Służę mu by wszystko odpłacić” – chodzi o pominięcie go w awansie na namiestnika. Otello mianował Cassia. Poczucie krzywdy jakże zrozumiałe. H. Bloom nazwał to „ontologiczną degradacją”, której doświadczył od Otella. Poczucie utraty tożsamości prowadzi go do zemsty na Bogu, któremu wiernie służył. Skoro Otello nie docenił jego lojalności i oddania, to on swymi działaniami doprowadzi do degradacji tego Boga. A wykorzystuje w swym działaniu coś, o czym już niedawno pisałem i o czym ktoś dużo mądrzejszy ode mnie napisał: „Jago manipuluje Otellem, wykorzystując cechę, która łączy Maura z zazdrosnym Bogiem Żydów, chrześcijan i muzułmanów, czyli jego ledwie zamaskowaną wrażliwość na zdradę. Jahwe i Otello są tak podatni na zranienie, ponieważ zaryzykowali, obdarzając uczuciem kogoś poza sobą” (H. Bloom). Łączy się to z tym tematem, który warto by było podjąć w odniesieniu do Tronu we krwi Kurosawy, temat też mi bliski – bycie tym drugim, w cieniu, niedocenianym. Kurosawa dostrzegł ten problem w postaci Makbeta. Jago także, a może nawet bardziej,  znalazł się w sytuacji, w której  bardzo trzeba by poskromić własne ego, by nie uruchomić drzemiących w człowieku ciemnych sił reakcji. Jago na pewno nie należy do tych, którzy pokornie gotowi są do zajęcia wskazanego im miejsca („W nas samych leży, czy jesteśmy tacy, czy inni”), to wyznawca Woli.

Ale Jago w pewnym momencie wyznał: „ja także ją kocham”, mając Desdemonę na myśli oczywiście. Wprawdzie dodaje, że „bez wielkiej żądzy”, lecz trudno by było inaczej, skoro uważa, że żądza obudzona być może jedynie „za zgodą woli”. Aż dziw bierze, że ten übermensch doświadcza zazdrości jak każdy inny śmiertelnik: „myśl o tym szarpie/ Moje wnętrzności jak zgubny minerał/ I nic mej duszy ukoić nie zdoła”. Więcej – podejrzewa on Cassia, iż sypiał z jego żoną  („obawiam się bowiem,/ Że Cassio także sypiał w moim czepcu”) i dlatego podwójnie (bo i za ukradzione w jego przekonaniu namiestnictwo) na rękę mu jego wplątanie w plany zemsty.

Trudno więc uznać, że działania Jaga mają charakter czynu bezinteresownego na miarę Lafcadia z Lochów Watykanu A.Gide’a. Kreując tę postać na scenie można natomiast ukazać, jak rozsmakowuje się w swym dziele, jak z resentymentu zrodzone pragnienie zemsty staje się celem samym w sobie, niemal sztuką dla sztuki. Jago z żołnierza staje się artystą. Oczywiście takim, jak choćby Byron, czyniący ze zła przedmiot estetyczny. Z pokolenia tych, dla których tożsamość piękna, dobra i prawdy przestała mieć rację bytu.

 

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz