W filmie " Wolny strzelec" nie
szokowało mnie specjalnie pozbawione całkowicie ludzkich uczuć zachowanie
głównego bohatera; zdecydowanie bardziej dały mi do myślenia lektury czy też
sposób kształcenia, bezkompromisowego, łowcy krwistych sensacji. Był to przykład
radykalny bardzo człowieka nieposiadającego własnego języka. Wiadomo, że
posługiwanie się schematami w mowie, dotyczy każdego z nas, lecz jednocześnie
posiadamy umiejętność lepienia z tychże gotowców komunikatów jakoś tam
naznaczonych naszą zbawienną niedoskonałością czy też kreatywnością w
wyjątkowych przypadkach. Bloom nie tylko komunikował się za pomocą fraz z
internetowych szkoleń biznesowych, on także zgodnie z ich treścią myślał i
postępował. Istnienie na rynku dużej ilości różnego rodzaju poradników
mających nadać sens naszemu życiu zawodowemu, rodzinnemu czy po prostu i w
ogóle, świadczy o tym, że czyta je wielu ludzi, którym się wydaje, że od
szczęścia i życiowej satysfakcji dzieli ich 10 precyzyjnie wykonanych kroków
(swoją drogą ciekawe dlaczego akurat dekalog zrobił taką karierę w naszej
kulturze...wiem, wiem - niemal każda cyfra jest jakoś tam nacechowana
symbolicznie, czy też wręcz wiekuiście obciążona boskimi znaczeniami, ale ta
akurat powiązana jest z problemem, jak żyć, czy też, częściej, jak nie należy
żyć). Są więc czytane a zapewne także wprowadzane w życie...a gdy pojawia się
taka postać jak Louis, do bólu uwewnętrzniająca styl dobrej wróżki z takiego
poradnika, postrzegamy ją jako sztuczną i śmieszną. W "Wolnym strzelcu"
także jako groźną. Tym, co w poradnikach biznesowych dominuje (jak myślę, bo
nigdy nie miałem takowego w ręku; stety czy niestety?), to zapewne pragmatyzm
czy też zachęcanie do niego a nie od dziś wiadomo, że konsekwentny i
bezkompromisowy pragmatyzm do zbrodni może doprowadzić; sposób funkcjonowania
Blooma nie powinien więc nas dziwić. A posiadana przez niego umiejętność
precyzyjnego zaplanowania swego działania wraz z przewidywaniem jego
konsekwencji czyni go tym bardziej groźnym. Specyficzne nieprawdaż, przecież reprezentuje
to, co w naszym współczesnym świecie jest niezwykle wysoko cenione:
skuteczność, zimną ocenę sytuacji, wzięcie spraw w swoje ręce... Wątpliwości
moralne ma w pewnym momencie jeden z pracowników stacji telewizyjnej, ale nie
są one istotne; punktem odniesienia jest jedynie prawo, a tak właściwie to to,
co można by było ewentualnie udowodnić. Policja okazuje się bezsilna wobec
jawnego niemal cynicznego podejścia do rzeczywistości. W tym wypadku bardzo
przekonujące staje się twierdzenie Dostojewskiego, że jeżeli Boga nie ma, to
wszystko wolno. Szkoda, że tak niewiele dowiedzieliśmy się o przeszłości
bohatera; wiemy tylko, że by osiągnąć sukces w życiu, wnikliwie bardzo zapoznał
się z internetowymi kursami związanymi z prowadzeniem biznesu. Normalną naukę
zakończył na szkole średniej, bo wszystko jest w internecie: można by
powiedzieć, że jest wcieleniem internetu... Samotny, pozbawiony rodziny,
przekonany, że istotą funkcjonowania wśród ludzi są umiejętności negocjacyjne.
To jest jego podstawowy sposób na określenie wartości swego miejsca w
społeczeństwie - negocjacja. Wykorzystanie odpowiedniego momentu, by uderzyć,
by podnieść swą cenę... I pozbywanie się bez skrupułów tych, którzy przez
moment z nami zagrali ostro, za ostro... Śmierć czy też umiejętność
uśmiercania, także staje się atutem w sporze o charakterze negocjacji...
A to, że stacja telewizyjna zrobi niemal
wszystko, by zwiększyć swą oglądalność... to już w świecie dzisiejszym banał
jest. Ale jest tak, bo żyjemy wśród ludzi, którzy bardzo chcą oglądać
spływającą po drugiej stronie ekranu krew. I to akurat nie zmieniło się od
czasów starożytnych przecież.
"Wolny strzelec" reż. Dan Gilroy