sobota, 13 czerwca 2015

Tłumacząc się z antyklerykalizmu


Nigdy bym nie pomyślał, gdy młody jeszcze byłem, jak bardzo antykościelny się zrobię na starość. Młody, naiwny widziałem tylko patriotyczne oblicze kościoła. Szczególnie w stanie wojennym. Widzieć nie chciałem ówczesnego przecież już uwikłania jego w relacje z komuchami. To czas polskiego papieża był, kolejnych pielgrzymek, wypieków na twarzy, gdy słuchało się słów normalnie wycinanych przez cierpliwych cenzorów. O konserwatyzmie JP II pojęcia nie miałem,  wypowiedzi Wyszyńskiego wyklinające np. Grotowskiego niewiele mnie interesowały, a idolem moim ostatnich lat podstawówki był Kmicic broniący Częstochowy (prochy gen. Błasika na Jasnej Górze to kolejna pinezka do trumny mego związku z tą już deklaratywnie spolitykowaną instytucją). O pedofilii mowy nie było; a gdyby mi wtedy ktoś powiedział, że Watykan był mocno (ekonomicznie jak najbardziej) zaangażowany w przerzucanie na masową skalę zbrodniarzy wojennych do Ameryki Południowej, uznałbym to za szkalowanie szacownej instytucji kierowane przez komunistów w dodatku. A głoszenie czarnych wizji przyszłości w stylu takim, że może mieć miejsce coś takiego jak współodopowiedzialność za ludobójstwo w Rwandzie, potraktowałbym jako wytwór chorego umysłu nieźle przegrzanego.
I tak wymieniać by można z bólem serca.
Bo niezależnie od tego, jak histerie prostego ludu i arogancja arystokracji kościelnej wyrzucają mnie poza granice wspólnoty katolickiej czy w ogóle religijnej, to wychowany zostałem w przekonaniu, że poza tym oczywistym materialnym światem jest Coś; pozostało mi poczucie transcendencji (niknące coraz bardziej i odnoszące się już tylko do samego bytu Bytu)....
A dzisiaj...
oglądam sobie taki film "Agora" i to że chrześcijanie są w nim tymi złymi, nijak mnie nie rusza. We mgle dzieciństwa rozpłynęło się wzruszenie towarzyszące lekturze książki, w której opisane zostały heroiczne cierpienia wiernych zaspokajające potrzeby gawiedzi i ambicje artystyczne Nerona. Dzisiaj role się odwróciły i to dokładnie o 180 stopni: Neron paraduje w szatach biskupa (że nie wspomnę o tym naczelnym, który z pokorą iście chrześcijańską akceptuje lekceważenie go przez Cara) i z rozkoszą spogląda na rzeź niewiniątek.
"Morał ktoś może wyczyta", że religia zawsze przez polityków wykorzystywana była i jest jako narzędzie ułatwiające zdobycie władzy...ciągle jeszcze... choć kościół histeryzuje na temat zagrożeń niczym feudalni książęta dziwiący się, że chłopi chcą być wolni...
Ale Ammoniusowi przecież nie o władzę chodzi. On, niczym inni parabolanie, zajmuje się, poza godzinami, które poświęca na religijną agitację, niewdzięczną pracą związaną z opieką nad zakaźnie chorymi. To że jest szefem nawiedzonej bojówki chrześcijańskiej usprawiedliwiane jest przez niego głosem Boga, który słyszy nieustannie...do tego stopnia, że czasami prosi Stwórcę, by zwolnił, bo nie jest w stanie w takim tempie... słuchać....

Przywołany w filmie fragment 1 Listu do Tymoteusza powinien spodobać się feministkom (i taka pewnie była intencja twórców...filmu nie listu): "Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam [idąc za tą logiką dzisiejsze sfeminizowanie zawodu nauczyciela raczej nie świadczy o otwartości kościoła na aktywność intelektualną (ale pojechałem: potraktowałem bycie nauczycielem jako działalność intelektualną... ale prowokacyjnie pozostawiam to zdanie) kobiet, lecz o upadku funkcji nauczania: tak niewiele ono znaczy w katolickim i nie tylko społeczeństwie, że mogą się nim zajmować nawet kobiety] ani też przewodzić nad mężem, lecz chcę by trwała w cichości. Albowiem Adam zostałpierwszy ukształtowany, potem - Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo. Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci" (1 Tm 2; 11-14). Biblia tysiąclecia odsyła w tym miejscu do 1 Listu do Koryntian: "kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. A jeśli pragną się czegoś nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu" (1 Kor 14; 34-35). A źródłem owych, trwających przecież do dziś przekonań, jest opowiastka o tym, jak Ewcia na owoc skusić się dała. Wiem, że banały plotę teraz, ale ten banał w głowach wielu tkwi nie jako zaszłość wynikająca z historycznych uwarunkowań, ale jako Prawda objawiona.
Jakkolwiek byśmy interpretowali słowa odnoszące się do kobiet kontekstem historycznym, co współczesna biblistyka uprawia, faktem pozostaje, że skutkiem tego rodzaju nauki jest mentalność współczesnego faceta w bardzo wielu miejscach świata (i nie wnikajmy, co skutkiem jest a co przyczyną; faktem pozostaje, że biblia na stulecia i więcej utrwaliła męską dominację w świecie do tego stopnia, że nadal od niektórych uczniów słyszę, że to przecież naturalne... znowu ten wytrych: naturalne!... bo facet potrafi przywalić? choć są i specjaliści od różnic w budowie mózgu przemawiających na korzyść penisa) i nawet jeżeli któregoś z nich szefową jest kobieta, to już problem może mieć z zaakceptowaniem lepiej zarabiającej żony. Itd
Itd......wiadomo, że w nieskończoność przykłady można by....

Ale tu o Hypatię chodzi i przełom IV i V wieku.
Mogłoby się wydawać, że ten film antychrześcijański jest, że zbyt prostacko rozkłada racje stron (myślę, że jeżeli jakiś twórca z XXII wieku w swoim dziele zacytuje uczciwie czyli dosłownie przemowy co niektórych współczesnych biskupów [nie mówiąc o niższych rangą, którym wolno w przeciwieństwie do kobiet dawno temu], to też pewnie przedstawiciele zamierających enklaw katolickich zarzucą mu agresywną manipulację i ahistoryczne traktowanie; a przecież te teksty już dzisiaj kompromitują ich autorów...wiem, wiem...tylko ludźmi są...ale o naśladowaniu Chrystusa dalej będzie); mogłoby się wydawać...
ale przeczytałem sobie opis śmierci Hypatii: wedle przekazów wyglądał zdecydowanie okrutniej niż zostało to ukazane w filmie i już w starożytności ten efekt populistycznej działalności biskupa Aleksandrii Cyryla (święty i doktor kościoła) był potępiany ( a trzeba pamiętać, że okoliczności jej śmierci znane nam są ze źródeł chrześcijańskich, więc raczej ze złagodzoną wersją mamy do czynienia)
(Sokrates Scholastyk: "ludzie porywczego usposobienia, którym przewodził lektor Piotr, umówiwszy się między sobą upatrzyli moment, kiedy owa niewiasta wracała skądś do domu, i wyrzuciwszy ją z lektykizawlekli pod kościół zwany Cezarejon; tu zdarłszy z niej szaty zabili ją odłamkami skorup. Następnie rozszarpawszy ciało na sztuki podnosili poszczególne części na miejsce zwane Kinaron i spalili w ogniu")
więc
gdyby twórcy filmu chcieli pojechać po moich antykościelnych bebechach, to zapewne wykorzystaliby te przekazy
bardziej subtelni się okazali niż mnisi nitryjscy, czarna gwardia Cyryla
Amenábar i spółka pozwolili, by były uczeń i niewolnik Hypatii, mógł odwdzięczyć się za otrzymane przebaczenie i pysznie naśladując Chrystusa okazać swe współczucie i grzeszną miłość i udusić ją zanim jego towarzysze w czarnych kapturach przystąpili do kamieniowania

No właśnie, kilka słów o naśladowaniu Chrystusa:
"Davus: Ammoniuszu, myślałeś kiedyś, że jesteśmy w błędzie?
Ammoniusz: Dlaczego?
D. Mnie wybaczono... a teraz ja nie potrafię wybaczać.
A. Wybaczać? Komu? Żydom?
D. Chrystus wybaczył im na krzyżu.
A. Jezus był Bogiem i tylko on mógł okazać taką łaskę.
Inny parabolanin: Jak śmiesz porównywać się do Boga?"
Tak sobie myślę, że wielu współczesnych nie tylko hierarchów także pychy jest pozbawiona, skromni są i w pokorze nie próbują nawet naśladować Jezusa.

Można by jeszcze o złudnej doskonałości koła co nieco
można by

Agora, reż. A. Amenábar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz