sobota, 8 października 2016

Pocałuj mnie w Łodzi

W Łodzi raz byłem, 30 lat temu... dawno i nic, jedyne to, że wracałem zatłoczonym pociągiem i gdzieś w łączniku między wagonami noc całą. Tak się kiedyś...
A z Warszawy to nawet nacechowana i wprowadzająca w klimat trasa jest. Najpierw Skierniewice i za Wokulskim wodziłem wyobrażonym, ale jakoś współcześnie na tym dworcu bardzo i tylko siła mej wyobraźni i pragnienie, żeby coś, spowodowały, że w kolejarzu przez moment Wysocki mi się wyłonił (swoją drogą to dzisiaj do Krakowa ze stolicy to chyba inną trasą, bo przesiąść się musiałem). A zaraz potem Lipce Reymontowskie... Niby nic, genius loci to dla mnie mit, a już w ogóle zagospodarowanie przestrzeni przez artystów a w szczególności pisarzy to przecież już zupełnie bez znaczenia, bo przecież od początku do końca fikcja... Bronowice to rozumiem, tam przynajmniej coś się zdarzyło, ale czy w molekułach tamtejszego powietrza pozostały duchowe oddźwięki zabawy weselnej Rydla? nie mówiąc już o oparach myśli Wyspiańskiego, który noc całą we framudze, w której i ja kiedyś postałem chwilę, by po raz kolejny się przekonać, że wszystko to w naszych głowach tylko. I że to tam świat cały...póki my żyjemy...
A Łódź to przecież "Ziemia obiecana"...
Taka to droga na festiwal kolejny, tak tak, nałóg przyjemny, ucieczka, świadectwo nieradzenia sobie, gdy sam w tej mojej nie tylko mieszkalnej przestrzeni, 
Festiwal Kamera Akcja...
Warto się przyjrzeć, jak festiwale się rozkręcają, choć to już 7 edycja.
I po panelach i video-esejach na film pora przyszła.
I uczucia mieszane, bo taki zwykły "Pocałuj mnie"...
Chyba po raz pierwszy, a mogło przecież już dawno do głowy przyjść, że LGBT, bo to o miłości dziewuch jest, przyszło mi do głowy, że te historie, których już dużo i dobrych często, to także komedie romantyczne być mogą. 
Taka historia
Na przyjęciu zaręczynowym pary już dojrzałej mocno poznają sie córki przyszłych małżonków. A żeby konflikt jakiś się pojawił to niezbyt pomysłowy scenarzysta wymyślił, że jedna z nich podczas tego przyjęcia ogłosiła też swoje zaręczyny...z facetem oczywiście. No i wiadomo, co dalej...prawie...ale to prawie nie robi różnicy.
Bo gdyby nie chodziło o związek homoseksualny, to już banał zupełny by się zrobił. A odkrywanie przez Miję swych prawdziwych preferencji zostało w filmie wygrane już zdecydowanie bardziej subtelnie. Ona się broni, ale to ona zaczęła, jej był pierwszy spontaniczny, niemal tytułowy, pierwszy pocałunek.
ale ciągle miałem w głowie pytanko, czy gdyby nie o dziewczyny chodziło, to przecież zwyczajne
Ojciec (aktor Wallandera grał w szwedzkim serialu, więc jakoś go lubiłem) niby nie chce przyjąć do wiadomości, ale jakoś szybko bardzo stwierdza, że szczęście córki istotniejsze. Twórcy chcą zdramatyzować - pierwsza scena to namiętna scena łóżkowa Mii i Tima, żeby nie było, że ona z facetami na bakier, żebyśmy za szybko nie zaczęli podejrzewać; i podczas przyjęcia początkowego ona scenkę (bo nie scenę przecież) przyszłemu mężowi robi, że flirtuje z Fridą - a ona przecież, ale jeszcze o tym nie wiemy i ona też jeszcze nie wie (i na takich niuansach można by może taką opowieść wygrać, ale szybko jasne staje się wszystko) już o właśnie poznaną Fridę zazdrosna. 
jest kilka opowieści w tym filmie, które nie zostały niestety opowiedziane
zostały opowiedziane przez innych, ale film nie gra na kontrze, nie dyskutuje
Jeden banalny tekst, który mi się spodobał, ale jakoś tam dla mnie ważny:
one dwie same jakiś weekend tylko One, a ślub Mii się zbliża wielkimi krokami, bo to ta komedioworomantyczna podstawowa przeszkoda i Mija proponuje Fridzie ucieczkę gdzieś na południe, bo to w Szwecji wszystko, do Hiszpanii;  Frida prowokacyjnie: A tu i teraz nie można, to za realne, za mało romantyczne? Tak to często pokątne romanse przenosimy w przestrzeń marzenia z góry podważając ich realność. Są wręcz pewnie dla wielu takim oderwaniem się od realnej rzeczywistości i tylko taką funkcję pełnią. I smutne to bardzo ( wyjątkowo w tym wypadku nie mam sobie nic do zarzucenia - dość szybko dekonstruuję swoje i nie tylko iluzje i pozwalam rządzić mechanizmom świata, w którym zanurzeni jesteśmy). 
Ciekawe, kiedy już opowieści o miłości homoseksualnej zacznie się oglądać jak każdą historię miłosną po prostu...i się okaże, że zainteresowanie wielu z nich bierze się z tego, że to kobieta z kobietą czy mężczyzna z mężczyzną i że gdy nie będzie już to budziło sensacji, to okaże się, że komedia romantyczna tylko i trzeba się wysilić, by na festiwalu takim ciut ambitniejszym się pojawił.
A scenariusz to napisany jak dramat, bo istota w dialogach - sceny erotyczne banalne i dzisiaj to już poprzeczka wysoko.
Taki ten dzionek w Łodzi. Video-esej, podczas ich oglądania kilka myślątek mi do głowy i to na pewno procentować
i Piotrkowska w nocnym deszczu
i to pisanie teraz w 'Żarty żartami'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz