niedziela, 6 września 2009

O sprayu, kamieniu i Historii

Pięć kobiet zamkniętych sztucznie przez Historię wykreślającą granice ich bytu w czymś, co uznają za Dom Własny. Zamkniętych przez realne mury, ale także zamykających się wewnętrznie w granicach doświadczeń i przeżyć związanych z tym miejscem.
Sztuka o Domu - napisana w czasach, gdy młodzi ludzie coraz częściej z własnej woli kasują ze swej świadomości przywiązanie do miejsca w imię wolności i uniwersalizmu. Sztuka ważna dla tych, którzy pozbawiani byli w XX wieku brutalnie i bezceremonialnie tego miejsca (szalona muzyka inicjująca spektakl wyrażająca emocje związane z działaniami Historii, która spontaniczna, nieobliczalna, pozbawiona zahamowań, często infantylna wydaje się niczym współcześni artyści i nieartyści tworzący murales za pomocą spraya).
Trójka kolejnych właścicieli.
Żydzi, Niemcy, mogliby być Polacy; ale konstelacji jest bardzo wiele - w zależności od miejsca i czasu.
Trzy pokolenia kobiet, którym udało się przetrwać 60 lat wojen, wypędzeń, rozliczeń.
Mężczyźni tworzą Historię, kobiety próbują strzec Domu. Beznadziejnie...
Mężczyźni rzucają kamieniami. Kobiety je przechowują jako znak pamięci.
Paradoksalnie sztuka ukazuje względność takiego tradycyjnego przywiązania do Domu.
Bo co decyduje o tym, iż możemy mówić o jakimś miejscu, jak o własnym? Ile lat trzeba tam mieszkać? Czy poczucie przypisania do miejsca bardziej przysługuje tym, którzy w nim przebywali dłużej, czy tym, którzy tam przebywali wcześniej? A może po prostu - zawsze tym, co są na końcu tego szeregu, a poprzednicy są po prostu tymi wyrzuconymi przez Historię na margines przegranymi, którzy powinni zapomnieć, bo ich prawa są względne bardzo? Czy Dom trzeba samemu zbudować? Czy w momencie kupienia starego domu możemy o nim mówić jak o Domu Naszym? Czy decyduje o tym tylko kapitalistyczne święte prawo własności? Czy, aby odzyskać to miejsce dla siebie, trzeba bezceremonialnie wysiedlić tych, którzy nastąpili po nas? Czy poczucie tożsamości musimy budować w oparciu o własność miejsca? Historia najnowsza aż nazbyt brutalnie udowodniła, jakie to iluzyjne i nietrwałe.
Współczesny nomadyzm zawiesza wagę tych pytań, ale ich nie unieważnia. Będą wracały nie tylko w momentach rozliczeń historycznych (jak to się dzieje współcześnie), ale zawsze wtedy, gdy współczesny nomada zapragnie odnaleźć w swojej wędrówce po świecie coś stałego.
Dom staje się znakiem tożsamości i pewności bycia sobą, ale w rodzinie Heisingów brakuje elementarnej uczciwości, dzięki której można by szczerze rozliczyć się z przeszłością - właśnie w imię tej tożsamości.
Ale to niemiecki utwór - i on sam jest znakiem, iż ten naród stać już na zmierzenie się z własną historią. Mam wrażenie, że Polacy - oczekując rozliczeń za wschodnią i zachodnią granicą - nie potrafią sami zmierzyć się z własną przeszłością wciąż celebrowaną w kościele bohaterstwa i niezłomności. Nie chodzi mi oczywiście tylko o II wojnę światową, choć perturbacje związane z filmem o Westerplatte są na to doskonałym przykładem. A są przecież tematy zdecydowanie bardziej nieprzyjemne niż obłęd i alkohol na linii frontu.

Pięć aktorek na scenie, w sztucznie wyznaczonym kwadracie przestrzeni. Teatr stający się na oczach widza. Ani przez moment nie można zapomnieć, że jesteśmy widzami spektaklu. Ale paradoksalnie tego rodzaju działanie nie pomniejsza wiarygodności problematyki.
Teatr ascetyczny. Fortepian, krzesła i kamień. Teatr to przede wszystkim aktorzy. Matka wciela się w rolę córki lub odwrotnie - to nie ma znaczenia. I tak się nie rozumieją.
Wszystko jest tylko na chwilę
Deziluzja Historii. Naiwnie wierzymy, że nasz dom jest Naszym Domem - do czasu, gdy Historia nie objawi swej przewrotnej teatralności, niczym aktorzy powracający do swej codziennej tożsamości. Nieszczęścia zaczynają się wtedy, gdy nie przyjmujemy tej prawdy do wiadomości i stan sprzed 60 lat uznajemy za jedyny prawdziwy. Zapominając, że od tamtego czasu Historia już kilka razy zmieniała obsadę i scenografię. Niemal na naszych oczach; tylko żeśmy nie chcieli tego zauważyć.

Marius von Mayenburg: Kamień, reż. Adam Nalepa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz