poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Czekając na kolejny film Hanekego


Dwa starsze filmy. W których sterylna, higieniczna wizja świata. Fasada. Jak zwykle.
Za którą To nieludzkie.
Czas akcji „Siódmego kontynentu” to 1987-89. Trzy lata monotonnego rytmu egzystencji bardzo dobrze sytuowanej rodziny austriackiej; trzy lata, których zwieńczeniem była metodyczna destrukcja życia. Zniszczenie Bycia. Unieważnienie każdego śladu istnienia.
Właśnie: nie podarowanie komuś swego dobytku, biednym na przykład. Podarunek mógłby świadczyć o współodczuwaniu. Poza tym bohaterowie postanowili zniszczyć wszelkie ślady swojego istnienia. Pragnienie wymazania gumką. Ścieranie bytu. Korektor bez korekty.
Podobnie jak w „Żonie policjanta” kolejne sekwencje oddzielone są od siebie ciemnymi kilkusekundowymi kadrami. Tyle że w filmie Gröninga domyślności widza pozostawiono wyobrażenie sobie, co też drastycznego w tym spokojnym, ustabilizowanym domu mogło się dziać wtedy, gdy nie widzimy; wtedy gdy drzwi są całkowicie zamknięte; gdy nie ma oczu innych. U Hanekego – tak przynajmniej mi się wydaje – ciemne kadry raczej nie przysłaniają molestowania czy ukrytego na dnie cierpienia. Odniosłem wrażenie, że za tymi pauzami kryje się taka sama pustka jaka w tych częściach, które możemy podglądać.
Jakie są symptomy zbliżającej się tragedii. Może inaczej: nie zbliżającej a rozgrywającej się. U Hanekego dramat rozgrywa się cały czas – nie jest nim spektakularne rozwiązanie umowy z życiem całej rodziny. Ono jest już tylko swoistym spuszczeniem powietrza, które sprężone było pod zbyt wysokim ciśnieniem. Za fasadą…
Pamiętam rok 1988.Mój pierwszy wyjazd do RFN-u. Wjeżdżałem pociągiem do pierwszego małego miasteczka za granicą czechosłowacko-niemiecką. Październik. Słońce leniwie słaniało się ku zachodowi. Zwolniony rytm pociągu. Uliczki widoczne z okien pociągu wyludnione. Błogi spokój. We mnie ogromne poczucie tęsknoty i żalu. Miałem poczucie, że z tego swego szarego, rozkładającego się i rozpadającego (ale oczywiście nie miałem świadomości, że zaraz upadnie, że to przedśmiertne podrygi są) komunizmu wjeżdżam do raju, który nie będzie mi dany.
Za fasadami kamienic skryte było życie Georga, Anny i Evi. Życie, którego im zazdrościłem wtedy, którego pragnąłem. Rok później oni postanowili wyjść z tego świata (czym musi być tak dojmujące poczucie pustki?!), a myśmy w końcu otworzyli sobie drzwi do ich świata. W jakim stopniu staliśmy się nimi?
To nie tylko rodzina Schoberów. To także Benny („Benny’s Video”). 3 lata później.
Prosta, do bólu prosta historia. Ciąg kilku zdarzeń. Poza nimi czarna dziura niemożliwych do sformułowania teorii (a jeżeli sformułowanych, to najczęściej odstraszających swym oderwaniem od bezpośredniego doświadczenia).
Bennyzabija przypadkowo spotkaną dziewczynę. W swoim mieszkaniu. Nagrywa to, bo nagrywa wszystko. Wszystko jest dla niego filmem lub czymś do sfilmowania. Taśma jest symbolem swoistego muru oddzielającego  go od świata i uczuć z nim związanych.
Zabija ją urządzeniem służącym do uboju świń. Wielokrotnie już delektował się, oglądając nakręcony przez siebie film oczywiście, momentem, gdy to urządzenie przystawia się do głowy świni i się ją zabija.
Benny ciało wkłada do worka, chowa  w szafie i zabiera się do swoich codziennych zajęć. Życie toczy się dalej a Benny przez kolejne dwa dni ogląda sobie taśmę, na której został zarejestrowany jego czyn. Przez przypadek (?) zobaczyli to też rodzice… I co robią? A co powinni zrobić?
…….
Benny z mamą jedzie do Egiptu, a ojciec w tym czasie pozbywa się ciała (tnie je na małe części i spuszcza w szalecie; nie widzimy tego, ale wiemy – jedna z nielicznych rzeczy, której nie ma na żadnej taśmie, bo nie ma przy tym Benny’ego).
Życie wraca do normy. Ojciec mówi do syna, że go kocha. Benny milczy i … zgłasza sprawę policji…
Prosty ciąg zdarzeń.
Co się za nim kryje?
Piekło?
Sterylna czystość systemu moralnego, w którym już nie ma miejsca na dobro i zło.
Czym jest to, czego nie widzimy, co kryje się za fasadą wyglądów i działań?
Czy alternatywą dla tak irytującego mnie (bo też z zimnego chowu jestem) wylewu czułości jest nieludzka pustka?
Mam ten świat w genach. W 1988, wjeżdżając do tego świata, być może nie poczułem złudnego spokoju a swojskość…
Filmy te są ekstremalnym odzwierciedleniem mojego świata. Nie były mi obce. Zobrazowały granice świata, w którym żyję, mego wewnętrznego świata. Emocjonalny chłód jest mi zdecydowanie bliższy niż nadmierna tkliwość. Czy powinienem się niepokoić?
…………………….
Gdy Benny zabija, jego kamera ustawiona jest nieruchomo na statywie i obojętnie rejestruje. W jej kadrze tylko fragment pomieszczenia. Nie widzimy całego zdarzenia, słyszymy tylko i domyślamy się, co się dzieje. Od czasu do czasu widać Beeny’ego w kadrze i mordowaną dziewczynę. Chcielibyśmy być może zobaczyć więcej… by sycić się widokiem, jak zwraca na to uwagę Haneke w „Funny Games”. Śmierć i okrucieństwo. Jako element spektaklu. W życiu także.

„Siódmy kontynent”
„Benny’s Video”

reż. Michael Haneke

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz