Obejrzałem „Sen
nocy letniej” (reż. Silviu Purcărete, Teatr Bałtycki Dom z Rosji). Oczywiście
na Festiwalu Szekspirowskim. Jakoś specjalnie zachwycony nie byłem, ale w
trakcie oglądania wymyśliła mi się moja wersja tej sztuki Szekspira. Tradycyjnie
zaznaczam, że być może nie jest ona nowatorska, być może już dawno ktoś w ten
sposób ją wystawił, ale ja nie znam, nie widziałem…
Pierwsze myślątko pojawiło
mi się w głowie już na samym początku, gdy na scenę wszedł cały dwór Tezeusza.
W ciemnych uniformach z karabinami w ręku wyglądali jak przedstawiciele jakiejś
struktury mafijnej… ja pomyślałem: o, Putinem
chcą to robić… ale mam wrażenie, że to tylko taki pomysł uwspółcześniający był,
bo jakoś jego dalszego ciągu nie zarejestrowałem. Ale wrażenie pozostało. Ten
dwór, ci współcześni władcy naszej rzeczywistości, pomieszane towarzystwo
biznesowo-polityczne, od którego zależy kształt naszego świata. Tezeusz,
Hipolita, Egeusz… codziennie obserwujemy ich w telewizji, a czytelnicy portali
o życiu prywatnym celebrytów pewnie (choć w tym wypadku tylko mogę
przypuszczać) mogli się już nie raz natknąć na informacje o skandalach
związanych z perturbacjami matrymonialnymi, które dzieci tych u władzy
przeżywali. Oczywiście czasy się zmieniły i Egeusz chyba już tak zdeterminowany
by nie był dziś, by Hermię wydać za wybranka swego a nie jej serca….ale już ta
moja delikatna sugestia wskazuje, kim dla niego mógłby być dziś Demetriusz (i
choć to nazbyt już wytarte to, dlaczego by nie).
Ateńska młodzież.
Hermia, Helena, Lizander,
Demetriusz
no to już proste jest
Takie filmy jak „Egoiści”
(staroć, wiem, ale na Sopot Film Festiwalu przypomnieli), „Jak całkowicie
zniknąć” (Wojcieszek) i ostatnia wygrana publiczności Nowych Horyzontów „Wszystkie
nieprzespane noce” (Marczak), ale i wiele wiele innych dają już wystarczająco
sugestywny obraz współczesnej złotej młodzieży hedonistycznie korzystającej z
wolności. A cóż innego robią młodzi Szekspirowscy bohaterowie w ateńskim gaju?
„Sen nocy letniej”
najczęściej kojarzy się z magią i cudowną mocą czarów, które w jakiś tam sposób
odzwierciedlają nieprzewidywalne ścieżki naszego życia emocjonalnego… jak to
się dzieję, że zauroczenie drugą osobą znika ni stąd ni zowąd, nagle… jak za
dotknięciem czarodziejskiego eliksiru? jak to się dzieje, że znienacka się
pojawia? że nagle na noże jesteśmy w stanie na śmierć i życie walczyć o kogoś,
kto przed chwilą nie przedstawiał dla nas żadnej wartości?
Magia? Być może – ale dzieje
się… to realizm jest jednocześnie… ta nieprzewidywalność naszego życia emocjonalnego,
jego ukryte, ciemne źródła (znam je aż za dobrze)…
Ale ta złota ateńska
młodzież, to przecież bywalcy współczesnych ekskluzywnych klubów, w których
różnego rodzaju używki spożyć można…używki, po których mocno może nam się
namieszać w tych naszych pokładach emocjonalnych i gdy dziewczyna, z którą
przyszliśmy, mocno oporna jest i jakoś nieprzystępna tak, jak byśmy chcieli (a
przecież Hermia w stosunku do Lizandra właśnie taka jest, gdy kładą się na
spoczynek), to łatwo skierować nasze zainteresowanie na jej najbliższą
przyjaciółkę.
Wiem, trochę to zbyt proste
i nie chce mi się wierzyć, że nikt jeszcze tego nie zrobił.
W rosyjskim spektaklu Oberon
okazuje się być Tezeuszem, a Tytania Hipolitą… no właśnie… bo to tak dokładnie
może być: gdy młodzież uprawia clubbing, starsi niczym w filmie Kubricka w „Oczach
szeroko zamkniętych” oddają się bardziej kosztownym i wyrafinowanym rozrywkom.
Nie cofną się nawet przed tym, by w swej zabawie instrumentalnie wykorzystać przedstawiciela
prostego ludu czyli Mikołaja Podszewki… (były filmy przecież, w których
arystokracja świetnie się bawi polując na przedstawicieli klasy robotniczej,
ostatnio to chyba w „Zabójcach bażantów”
widziałem). Ta potrzeba znudzonych bogaczy, by zabawić się kosztem
biedniejszych, stara jak świat przecież i u Szekspira w „Poskromieniu złośnicy”
także obecna… no więc Podszewka w osła zamieniony i zakochana w nim Tytania, to
musi być świetny ubaw dla zmęczonych codziennym uprawianiem polityki i biznesów
celebrytów). No a końcowe przedstawienie zaprezentowane przez tych prostych
rzemieślników jest przecież źródłem świetnego dla nich ubawu.
Nie rozumiem tylko, dlaczego
w rosyjskim przedstawieniu to Tezeusz kontroluje jego przebieg…jak na gościa,
który ma od tego ludzi, to chyba nazbyt zaangażowany jest…no ale ja przecież
nie o tym spektaklu miałem….
Ale…
w tymże rosyjskim spektaklu
rzemieślnik grający Tyzbe ginie, nie markuje samobójstwa i strzela do siebie z
prawdziwej broni, którą zresztą wyszarpał od ochraniarza czyli Puka… mógłby to
być sygnał, jakie są konsekwencje takich wcale nie niewinnych zabaw, w których
ci znudzeni i bogaci instrumentalnie traktują tych, którzy z oddaniem,
świadomie bądź nie, im służą. Ale reżyser nic z tym zaskakującym faktem nie
zrobił. Piszczała zginął, długo, długo leżał i podniósł się prawie do oklasków.
A przecież tego lwa, który
tak bardzo nie chce wystraszyć delikatnych dam, można właśnie lewacko
wykorzystać i rzeczywiście dać odczuć tym, którzy na górze, że poczucie
zagrożenia narasta i żadne strzeżone osiedla mogą ich nie ochronić; nie mówiąc
o murach i płotach na granicach.
Tak właśnie, lewacko to
sobie widzę.
„Sen nocy letniej”
pozbawiony czaru i magii. Pulsujące zagrożenie pod podszewką rzeczywistości,
która zabawą wydaje się być tylko… przeciwko Tezeuszom, Hermiom i Lizandrom…
przeciwko Pukowi, który dwoi się i troi, by zaspokoić ukryte pragnienia swych
władców. Spektakl, w którym sztuka przygotowana przez Piotra Kloca jest głosem
protestu i wcale nie musi być tak żenująca, jak ją przeważnie postrzegamy…a
drwiny gości weselnych podszyte powinny być już lękiem przed nadchodzącym…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz