Dwa starsze filmy. W których sterylna, higieniczna wizja
świata. Fasada. Jak zwykle.
Za którą To nieludzkie.
Czas akcji „Siódmego kontynentu” to 1987-89. Trzy lata
monotonnego rytmu egzystencji bardzo dobrze sytuowanej rodziny austriackiej;
trzy lata, których zwieńczeniem była metodyczna destrukcja życia. Zniszczenie
Bycia. Unieważnienie każdego śladu istnienia.
Właśnie: nie podarowanie komuś swego dobytku, biednym na
przykład. Podarunek mógłby świadczyć o współodczuwaniu. Poza tym bohaterowie
postanowili zniszczyć wszelkie ślady swojego istnienia. Pragnienie wymazania
gumką. Ścieranie bytu. Korektor bez korekty.
Podobnie jak w „Żonie policjanta” kolejne sekwencje
oddzielone są od siebie ciemnymi kilkusekundowymi kadrami. Tyle że w filmie Gröninga domyślności widza pozostawiono
wyobrażenie sobie, co też drastycznego w tym spokojnym, ustabilizowanym domu mogło
się dziać wtedy, gdy nie widzimy; wtedy gdy drzwi są całkowicie zamknięte; gdy
nie ma oczu innych. U Hanekego – tak przynajmniej mi się wydaje – ciemne kadry
raczej nie przysłaniają molestowania czy ukrytego na dnie cierpienia. Odniosłem
wrażenie, że za tymi pauzami kryje się taka sama pustka jaka w tych częściach,
które możemy podglądać.
Jakie
są symptomy zbliżającej się tragedii. Może inaczej: nie zbliżającej a
rozgrywającej się. U Hanekego dramat rozgrywa się cały czas – nie jest nim
spektakularne rozwiązanie umowy z życiem całej rodziny. Ono jest już tylko
swoistym spuszczeniem powietrza, które sprężone było pod zbyt wysokim
ciśnieniem. Za fasadą…
Pamiętam
rok 1988.Mój pierwszy wyjazd do RFN-u. Wjeżdżałem pociągiem do pierwszego
małego miasteczka za granicą czechosłowacko-niemiecką. Październik. Słońce
leniwie słaniało się ku zachodowi. Zwolniony rytm pociągu. Uliczki widoczne z
okien pociągu wyludnione. Błogi spokój. We mnie ogromne poczucie tęsknoty i
żalu. Miałem poczucie, że z tego swego szarego, rozkładającego się i
rozpadającego (ale oczywiście nie miałem świadomości, że zaraz upadnie, że to
przedśmiertne podrygi są) komunizmu wjeżdżam do raju, który nie będzie mi dany.
Za
fasadami kamienic skryte było życie Georga, Anny i Evi. Życie, którego im
zazdrościłem wtedy, którego pragnąłem. Rok później oni postanowili wyjść z tego
świata (czym musi być tak dojmujące poczucie pustki?!), a myśmy w końcu
otworzyli sobie drzwi do ich świata. W jakim stopniu staliśmy się nimi?
To nie
tylko rodzina Schoberów. To także Benny („Benny’s Video”). 3 lata później.
Prosta,
do bólu prosta historia. Ciąg kilku zdarzeń. Poza nimi czarna dziura
niemożliwych do sformułowania teorii (a jeżeli sformułowanych, to najczęściej
odstraszających swym oderwaniem od bezpośredniego doświadczenia).
Bennyzabija
przypadkowo spotkaną dziewczynę. W swoim mieszkaniu. Nagrywa to, bo nagrywa
wszystko. Wszystko jest dla niego filmem lub czymś do sfilmowania. Taśma jest
symbolem swoistego muru oddzielającego
go od świata i uczuć z nim związanych.
Zabija
ją urządzeniem służącym do uboju świń. Wielokrotnie już delektował się,
oglądając nakręcony przez siebie film oczywiście, momentem, gdy to urządzenie
przystawia się do głowy świni i się ją zabija.
Benny
ciało wkłada do worka, chowa w szafie i
zabiera się do swoich codziennych zajęć. Życie toczy się dalej a Benny przez kolejne
dwa dni ogląda sobie taśmę, na której został zarejestrowany jego czyn. Przez
przypadek (?) zobaczyli to też rodzice… I co robią? A co powinni zrobić?
…….
Benny z
mamą jedzie do Egiptu, a ojciec w tym czasie pozbywa się ciała (tnie je na małe
części i spuszcza w szalecie; nie widzimy tego, ale wiemy – jedna z nielicznych
rzeczy, której nie ma na żadnej taśmie, bo nie ma przy tym Benny’ego).
Życie
wraca do normy. Ojciec mówi do syna, że go kocha. Benny milczy i … zgłasza
sprawę policji…
Prosty
ciąg zdarzeń.
Co się
za nim kryje?
Piekło?
Sterylna
czystość systemu moralnego, w którym już nie ma miejsca na dobro i zło.
Czym
jest to, czego nie widzimy, co kryje się za fasadą wyglądów i działań?
Czy
alternatywą dla tak irytującego mnie (bo też z zimnego chowu jestem) wylewu
czułości jest nieludzka pustka?
Mam ten
świat w genach. W 1988, wjeżdżając do tego świata, być może nie poczułem złudnego
spokoju a swojskość…
Filmy
te są ekstremalnym odzwierciedleniem mojego świata. Nie były mi obce. Zobrazowały
granice świata, w którym żyję, mego wewnętrznego świata. Emocjonalny chłód jest
mi zdecydowanie bliższy niż nadmierna tkliwość. Czy powinienem się niepokoić?
…………………….
Gdy
Benny zabija, jego kamera ustawiona jest nieruchomo na statywie i obojętnie
rejestruje. W jej kadrze tylko fragment pomieszczenia. Nie widzimy całego
zdarzenia, słyszymy tylko i domyślamy się, co się dzieje. Od czasu do czasu
widać Beeny’ego w kadrze i mordowaną dziewczynę. Chcielibyśmy być może zobaczyć
więcej… by sycić się widokiem, jak zwraca na to uwagę Haneke w „Funny Games”.
Śmierć i okrucieństwo. Jako element spektaklu. W życiu także.
„Siódmy kontynent”
„Benny’s Video”
reż. Michael Haneke