środa, 29 lipca 2009

Leonardo na granicy schizofrenii

Leonardo di Caprio ostatnio chyba bardzo lubi wcielać się w role bohaterów żyjących na granicy schizofrenii. I w "Infiltracji" i w "W sieci kłamstw" wyraźnie nie daje sobie rady z podwójną grą, którą musi prowadzić z racji wykonywanej roboty. Tytuł tego ostatniego filmu zresztą świetnie odzwierciedla sytuacje , w których się znajduje. Żyje w świecie, w którym podstawową zasadą jest kłamstwo. Prostolinijne są jedynie kobiety. W filmie Ridleya Scotta to właśnie Aisha może go z tej sieci wyciągnąć.
Russell Crowe w tym filmie jest przekonany, że ucieleśnia Amerykę. W jego przekonaniu fakt ten całkowicie usprawiedliwa jego amoralność i cynizm. Choć...
no własnie; bądź co bądź wszystkie jego poczynania mają na celu uchronienie Ameryki i Europy ("Europa jest pod młotkiem") przed wrogiem pt. terroryzm. I choć kariera jest też pewnie dla niego ważna, to jednak skuteczność jego działania jest gwarancją spokojnego życia przeciętnych ludzi, łącznie z jego rodziną, o którą bardzo pieczołowicie i z sercem dba.
Zimny i wyrachowany a jednocześnie czuły i kochający... jak gangsterzy z filmów Coppoli...

A jednak protekcjonalny stosunek Ameryki do sojuszników z Bliskiego Wschodu nie przynosi spodziewanych efektów. To Arabowie uzmysławiaja Ferrisowi, że szczere relacje międzyludzkie mogą przynieść zdecydowanie więcej dobrego niż permanentne intryganctwo. Trzeba tylko wiedzieć komu zaufać. A ten instynkt chyba w naszej cywilizacji utraciliśmy. Hani także jest bezwzględny i zimny, i także perfidnie do swojej gry wykorzystuje Ferrisa, ale wcześniej sam został oszukany...
pytanie, czy tylko takie działanie może być skuteczne
wydaje się, że śmierć Ferrisa nie zrobiłaby na nim także większego wrażenia (Hoffman w momencie, gdy śmierć Rogera wydawała się przesądzona: "Przepraszam kolego"... i tyle...), tyle tylko, że ostatnią przysługą, jaką wyświadczyłby Hani wykorzystanemu Ferrisowi, byłoby przyczynienie się do dobrej o nim pamięci ukochanej kobiety... mało to czy dużo?
ale nie musi tego robić
to Ferris teraz musi zapracować na miłość kobiety, która wyciągnęła go z tego morza
bo na pewno już zrozumiał, że lojalność i uczucia nie sa kartą prztargową w tej grze...
zrozumiał także (tak jak i bohater "Infiltracji"), że nie można jednoczesne funkcjonować w dwóch światach

Okazuje się, że Arabowie zdecydowanie lepiej opanowali umiejętność funkcjonowania w teatrze życia, a jednoczesnie zachowali szacunek dla uczuć łączących ludzi.
i pewnie także dlatego bohater polubił Bliski Wschód

Wydawałoby się, że film o terroryzmie z uatrakcyjniającym wątkiem miłosnym (ech, śliczna Aisha...), ale chyba istotniejsze jest to spotkanie z kobietą właśnie, której wprawdzie nie można niewinnie na pożegnanie uścisnąć ręki, lecz można za to liczyć na prawdziwe spotkanie z człowiekiem.
którego nie mamy prawa oszukać
bo to wtedy własnie staniemy się martwi

1 komentarz:

  1. choler póżno, czytam, ale skupić się nie mogę. Postaram się przeczytać jeszczę raz. Zobaczę, zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale jestem, zadokowałem. Nic sobię nie obiecuję, że zrozumiem. Poczytam. Pozdrawiam.

    Juriczkov

    OdpowiedzUsuń